- 2025-09-05
- 89
- 13 minut czytania
„Certyfikat to nie wszystko” – o kursach, których nie warto robić – rozmowa z Katarzyną Worwą

Ola Gościniak: Czy mamy dziś modę na „robienie kursów” zamiast na naukę? Jak Ty, jako ekspertka od terapii blizn, to widzisz?
Katarzyna Worwa: Z jednej strony promujemy rozwój, podnoszenie kwalifikacji, aktualizowanie wiedzy oraz dążenie do jakości i efektywności. Social media, odgrywające kluczową rolę w marketingu, reklamie i strategiach PR, sprawiły, że chętnie chwalimy się swoimi osiągnięciami – zdobytymi tytułami, umiejętnościami, ukończonymi kursami. Sama pokazuję w SM, gdzie byłam, czego się nauczyłam i jak mogę wykorzystać tę wiedzę, by skuteczniej pracować dla moich klientów. I to są zalety tego zjawiska.
Z drugiej strony mamy, no właśnie, niebezpieczny trend – nieważne u kogo się szkolimy i z czego, byle otrzymać certyfikat. Przez to na rynku pojawiło się dużo szkoleń i kursów o bardzo niskiej jakości.
Internet zalały kursy beauty – od masażu po igły. Jak odróżnić wartościową edukację od ładnie opakowanego bullshitu?
Na szczęście rośnie świadomość w tym zakresie i dlatego zanim ktoś zainwestuje w szkolenie, coraz częściej sprawdza wiarygodność i opinie o prowadzącym. Warto też pamiętać, że teoria nigdy nie zastąpi praktyki. Uważam, że e-learning to przyszłość – zapewnia łatwy i szybki dostęp do wiedzy z każdego miejsca na świecie, ograniczeniem jest tylko zasięg Internetu. Daje to ogromne możliwości, można uczyć się od najlepszych, nawet jeśli są po drugiej strony kuli ziemskiej. Masz dzieci? Obowiązki? Pracę? Czujesz barierę językową? Dziś to nie problem – możesz uczyć się w domowym zaciszu, w samochodzie, w tramwaju. Wystarczy jedno kliknięcie, by odsłuchać lekcję.
Jak jednak odnaleźć się wśród tylu ofert? Zanim kupisz kurs, zaobserwuj profil prowadzącego. Sprawdź, jak mówi, jak pracuje – czy jego treści trafiają do Ciebie. Intuicję często bagatelizujemy, a przecież ile razy pomyślałaś: „Czułam, że coś jest nie tak”?, a mimo to kupiłaś kurs.
Sprawdzaj efekty pracy szkoleniowca. Jeśli ktoś ma Cię uczyć, jak osiągnąć dany rezultat, sprawdź, czy sam w praktyce potrafi go uzyskać.
Czy każdy powinien mieć prawo do nauczania w branży beauty?
Dziś każdy może stworzyć kurs i wydawać certyfikaty, co bywa problematyczne. Najgorzej, gdy ktoś po jednym czy dwóch szkoleniach zaczyna sprzedawać własne kursy, nie mając doświadczenia ani wystarczającej wiedzy. W branży beauty to szczególnie ryzykowne, bo dotyczy pracy z wyglądem i zdrowiem klientów.
Ze względu na tę odpowiedzialność uważam, że szkoleniowcami powinny być osoby z przynajmniej podstawowym wykształceniem w danej dziedzinie oraz praktycznym doświadczeniem. Sama teoria nie wystarczy – nawet ukończenie studiów kosmetologicznych nie czyni kogoś dobrym nauczycielem, jeśli nie pracuje w zawodzie. Wiedza i teoria to oczywiście podstawa, ale równie ważna jest praktyka oraz umiejętność przekazywania informacji innym. Często świetny specjalista okazuje się kiepskim nauczycielem.
W terapii blizn pracujesz nie tylko z ciałem, ale też z emocjami. Czy e-learning w ogóle ma wtedy rację bytu?
Każde szkolenie czy kurs składa się z dwóch kluczowych elementów: wiedzy i praktyki. Dlaczego by nie zdobywać części teoretycznej online? E-learning to dziś znacznie więcej niż e-booki – choć nadal są jego ważną częścią. To rozbudowane platformy edukacyjne, dostęp do wysokiej jakości materiałów wideo, interaktywne ćwiczenia oraz możliwość uczestniczenia w zajęciach na żywo, bez względu na miejsce zamieszkania. To też zajęcia i ćwiczenia interaktywne, symulacje.
To szansa na przekazywanie wiedzy bez limitu czasu, bez ograniczeń geograficznych czy językowych. Aby skutecznie pracować z ciałem lub emocjami trzeba zrozumieć ich naturę – wiedzieć, z czego się składają, jak działają, co na nie wpływa. Taka wiedza to klucz do świadomej praktyki, bo najlepsze efekty osiągamy wtedy, kiedy pracujemy świadomie.
Czy kursy e-learningowe mogą zastąpić praktykę? Jak łączyć teorię z realnym doświadczeniem?
Tak jak wspomniałam, teoria nie zastąpi praktyki. To są dwa elementy, które ze sobą współistnieją. Jak yin i yang. Dlatego kursy stacjonarne i elementy praktyczne są niezbędne do tego, aby zrobić użytek z wiedzy.
Mamy do czynienia z kryzysem edukacyjnym czy to przejściowy trend?
Jedynym realnym zagrożeniem dla rynku edukacyjnego wydaje mi się niewłaściwe wykorzystanie AI. Choć to potężne narzędzie, które może uporządkować i przyspieszyć pracę (sama z niego korzystam) oraz otwiera ogromne możliwości rozwojowe, mam wrażenie, że odbiera wielu osobom samodzielność myślenia. Gdy widzę ofertę typu: „Pokażę Ci, jak w 1 noc napisać i sprzedać e-booka” to myślę o tym, jak niesprawdzona, skopiowana wiedza wpłynie na efekty pracy osoby, która postanowi ją wykorzystać. Niestety, coraz częściej mamy do czynienia z zalewem pseudoszkoleń i kursów generowanych przez AI – bez weryfikacji i rzetelnej oceny jakości. Nie mówiąc już o pisaniu przez AI prac dyplomowych niemal w całości.
Ty sama tworzysz treści edukacyjne. Co było dla Ciebie najważniejsze przy budowaniu własnych szkoleń? Czego NIE chciałaś powielać?
Przy tworzeniu treści najważniejsze jest dla mnie to, jaką realną wartość wniosą w życie i pracę kursanta. Kupując moje szkolenia czy materiały edukacyjne, inwestuje swój czas i pieniądze we własny rozwój, dlatego przekazuję konkret w sposób przystępny i angażujący.
Nie stosuję formy akademickiej, unikam skomplikowanych zwrotów, wykresów czy tabel, które często budzą frustrację zamiast rozjaśniać temat. Nie chcę, by kursant czuł się zagubiony ani by miał wrażenie, że prowadzę go z pozycji „wszechwiedzącej ekspertki”. Zależy mi, by jak najczęściej pojawiały się momenty „aha!”, „wow, jakie to proste!”, „teraz rozumiem!”. Lubię odnosić się do codziennych sytuacji – mówić o komórkach w skórze jak o robotnikach na budowie, a o planie terapii jak o scenariuszu filmowym. To sprawia, że nauka staje się intuicyjna i łatwiejsza do zastosowania w praktyce.
Owszem, czasem potrzebna jest sucha wiedza – ale tylko w postaci konkretów. Dlatego moje materiały do pracy z bliznami projektuję tak, aby kursant w 2-3 minuty mógł przypomnieć sobie kluczowe informacje i od razu przełożyć je na plan terapii lub konkretny zabieg. Kursy to przestrzeń na solidną dawkę wiedzy, case study i dodatkowe smaczki, ale materiały mają pełnić rolę praktycznej „ściągi” – dostępnej wtedy, gdy jest potrzebna, pomagającej natychmiast połączyć właściwe kropki.
W tym wszystkim najważniejsza jest autentyczność. Moje kursy i materiały edukacyjne odzwierciedlają moje podejście, doświadczenie i praktykę. Nie kopiuję nikogo, nie staram się naśladować. Tworzę w zgodzie ze sobą.
Rozmówczyni wywiadu: Katarzyna Worwa
Specjalistka w zakresie terapii blizn i jakości skóry, łącząca podejście estetyczne i funkcjonalne z uwzględnieniem aspektów emocjonalnych oraz traumatycznych. Autorka licznych artykułów, poradników i materiałów edukacyjnych poświęconych wpływowi blizn na życie człowieka.
Jej misją jest pomaganie klientom w odzyskaniu komfortu we własnej skórze. W swojej pracy kładzie nacisk na solidne podstawy – a najważniejszym elementem skutecznej terapii kosmetologicznej jest szczegółowy wywiad oraz dobrze opracowany plan działania.