Własny biznes to nie wolność – to odpowiedzialność, której nie każdy chce – Asia Gacek-Sroka

W świecie pełnym historii sukcesu, gdzie każdy z nas bombardowany jest wizerunkami idealnych karier i przedsiębiorstw zbudowanych w kilka miesięcy, warto usłyszeć głos, który nie boi się mówić o ciemniejszych stronach prowadzenia własnej firmy. Asia Gacek-Sroka, założycielka dynamicznie rozwijającej się marki, w rozmowie z Olą Gościniak nie lukruje swojej ścieżki. Wręcz przeciwnie – opowiada o jej trudzie, emocjonalnych kosztach i sile, która przychodzi dopiero po porażkach.

Początki działalności Asi były skromne – 400 zł w portfelu, cztery metry materiału i 16 metrów sznurka. To wszystko, co miała. Reszta to odwaga, intuicja i potrzeba tworzenia czegoś własnego. Jej firma powstała z miłości do mamy – dosłownie i w przenośni. Chciała spędzać z nią więcej czasu, pracować razem i pielęgnować rodzinne więzi. Jednak jak to często bywa, życie i tempo biznesu szybko zweryfikowały te marzenia.

Z małego przedsięwzięcia projekt urósł do dużej firmy. Zaczęły pojawiać się poważne współprace, wywiady z wielkimi nazwiskami, jak Dorota Wellman, a także wyróżnienia w mediach. Z zewnątrz wyglądało to jak wielki sukces. A w środku? Przemęczenie, presja i zatracenie sensu.

Asia nie ukrywa, że zabrakło jej strategii, planowania i umiejętności mówienia „nie”. Jak mówi, przez długi czas sukces mierzyła oczami innych. Czy została zaproszona do magazynu? Czy ktoś ją oznaczył na Instagramie? Czy jej firma wydała coś nowego? A gdzie w tym wszystkim była ona sama?

Dopiero po czasie wróciła do źródeł – do tego, po co założyła biznes. Do marzenia o wolności, wakacjach poza korporacyjnym kalendarzem i byciu blisko mamy. Dziś potrafi powiedzieć „nie” nowym projektom, jeśli nie służą jej życiu. Mierzy sukces nie poprzez splendor, ale przez wewnętrzny spokój, jakość relacji i możliwość celebrowania życia.

Co ciekawe, w krytycznym momencie swojego biznesu nie zwróciła się po pomoc do kursów online, które nie dawały jej odpowiedzi, a do realnych ludzi z ogromnym doświadczeniem – właścicieli wielkich firm, inwestorów, liderów. Pisała do nich z nadzieją, że ktoś po prostu ją wysłucha. I dostała odpowiedź. Ludzie, którzy z pozoru byli „niedostępni”, zaprosili ją do rozmowy, doradzili, otworzyli drzwi.

To zmieniło jej postrzeganie świata biznesu. Sukces nie jest dla wybranych. Sukces jest dla tych, którzy odważą się szukać odpowiedzi, prosić o pomoc, upadać i podnosić się mądrzejsi.

Asia dziś podkreśla, że budowanie firmy to nie sprint, a maraton. I że nie wystarczy tylko pasja – potrzeba również granic, procedur i szacunku do własnych emocji. Najważniejsze jest, aby wracać do tego, po co się zaczęło. Dla niej to mama, relacje, chwile – niedzielny rosół i spacer po parku. Dla innych może to być coś innego, ale warto o tym pamiętać, zanim pochłonie nas bezwzględna machina rozwoju.